wtorek, 7 lutego 2017

zwyczajne, warszawskie cuda

Zespół Sorry Boys - tak, znowu będzie o Nich - odkryłam siedem lat temu, gdy byli świeżo po wydaniu pierwszej płyty i odgrywali rolę supportu przed moimi Ukochanymi o trzyliterowej nazwie. Grywali dla pełnych sal, grywali dla kilkunastu osób - zawsze z takim samym zaangażowaniem i zapałem. Przez myśl mi wtedy nie przeszło, by podchodzić do kogokolwiek z Chłopaków czy do samej Beli, no bo po co? Przecież ja nieśmiała, mądrością nie zabłysnę, zresztą przyznaję, że nie zakochałam się od razu tak, by poczyniać jakieś głębokie wyznania i skupiałam się po tych koncertach bardziej na tym, by znowu nie skompromitować się przed moim głównym powodem obecności -  Panią Kasią - i wypowiedzieć do Niej może coś więcej niż dwa zdania jeżeli uda się spotkać.
Osobiste poznanie z Izą nastąpiło w momencie, gdy dostałam od Niej piękną hardworkingową torbę, którą, trzymam do dziś w swojej szafie, często noszę w niej winyle. Teraz, po tych 7. latach, czuję się z Sorry Boysów szalenie dumna i zazdroszczę sama sobie, że mogłam obserwować Ich drogę. Dalej grają w tych klubach co kiedyś, ale teraz to Oni potrzebują supportów i są głównymi winowajcami tego, że przestrzeń jest wypełniona po brzegi. Mają Fanów, którzy jeżdżą za Nimi po całej Polsce. Nie są puszczani w komercyjnych radiach, a mimo to ich utwór śpiewa chórem cała sala. Nadal są porównywani z innymi, ale coraz częściej to ktoś jest przyrównywany do Nich.
W piątek, w Palladium, bo tak naprawdę to do tego wydarzenia cały czas zmierzam, płakałam. Mocno, nieopanowanie, szczerze z serca, trzęsły mi się ręce. Pani Apolonia Nowak mnie powaliła, nie zaczęła jeszcze śpiewać, a już wiedziałam, że najlepiej by było jakbym wyszłam, bo zaraz będzie ze mną źle. Biło od Niej niewyobrażalne dobro, ciepło, którym chciała obdarować każdego, kogo wzrok poczuła na sobie. Po koncercie bałam się do Niej wymówić jedno głupie zdanie, a Ona z przeuroczym uśmiechem opowiadała moim Towarzyszom o swoich kurpiowskich wycinankach. Choć fizycznie jest ode mnie z dwa razy mniejsza, to marzę by w przyszłości być tak ogromnym duchowo człowiekiem jak Ona.
Czasami chciałabym się jakoś rozstroić i poustawiać od środka na nowo, by tak przesadnie wszystkiego nie odczuwać i nie przeżywać, bo jak przy sytuacjach pozytywnych jest to nawet fajne, to przy tych odwrotnych często jest tak, że brak mi już sił by jeszcze o siebie walczyć. Nawet o tym napisałam, ale boję się opublikować. Gdy wracałam po koncercie o 4:00 nad ranem na moje warszawskie metraże, to coś zamknęło mi się w jedną całość. Nie poznałabym Sorry Boys, gdyby nie Hey. Z obydwiema Wokalistkami wstydziłam się kiedyś zamienić choćby jedno słowo, a teraz doszło do tego, że Obie mnie znają. Bela przedstawia mnie Pani Apoloni jako Artystkę i cudownego człowieka, a ja w głębi duszy płaczę od środka, że postanowiła opisać moją osobę takimi słowami i w sumie to  nadal płonę rumieńcem jak o tym pomyślę.  Zwyczajne cuda, po prostu. Muzyka jest dobrem i pięknem, a to co mi się przez Nią czasami przytrafia to już w ogóle.

 

______________________________________________________________________________

#monquotidien

Ogólnie nie ogarniam jak ten czas szybko mija... siostra ma ferie, więc bawię się trochę w dobrą starszą i chodzimy do kina, po raz pierwszy od paru lat uczestniczyłam też dla Niej w rodzinnym wypadzie do Wrocławia #słodkodoporzygu trochę nadrabiam oscarowe nominacje, jednocześnie śledząc nowości, siedzę w swoich czterech kątach, trochę, a nawet więcej niż trochę, czasu spędzam z moim psem, nadal dużo rysuję. Zaczęło to przybierać dziwne kształty, bo obce Osoby podchodziły do mnie w Palladium i mówiły, że widziały mój plakat na fanpagu SB, ochy, achy. Coraz bardziej zaczynam myśleć czy by się nie zgodzić na jezuicką propozycję, no bo co beka to beka, jezuici też chcą mieć spoko okładki swojej gazetki:D byłam w Warszawie, moje ambitne plany pojechania tam na chwilkę legły w gruzach, bo przyjedź wcześniej, bo coś tam, pojedź później i przyjdź na obiad, standardowo. Ola też przyjechała i nadal nie mogę zrozumieć jak to się dzieje, że nie widziałyśmy się dwa lata, a teraz spędziłyśmy cudowny weekend, który był naszym trzecim widzeniem się w ciągu trzech tygodni. 
Ostatnio też, zupełnie przypadkowo, poznałam kogoś, kto przejrzał mnie po godzinie rozmowy. Jest między nami, tak na oko, z 10 lat różnicy, ale już po kilku sekundach wspólnego papieroska usłyszałam "kurwa, żadnego paniowania, błagam, Kacha jestem". Dzwoni, gdy jestem w pociągu, planowo tylko na minutkę, a umila mi podróż aż do samej Wawy. Nie wiem dlaczego o tym piszę, nie powinnam by nie zapeszać, ale po prostu bardzo się cieszę, bo dała mi swoją osobą tyle nadziei i pozytywnej energii, że aż mi się chce - jest szansa, że będę kiedyś normalnym człowiekiem.

<3<3<3
#jestemrzeźbą hahaha
Pałac został porwany przez smog, ale Panasewicz widoczny zawsze i wszędzie! Znajoma w listopadzie była na odrostach u fryzjera i był tam też wtedy Maciek Rock, więc możecie się spodziewać, że włosy w Idolu będzie miał perfekcyjne, hahahah