wtorek, 26 lipca 2016

'Jutro możemy być szczęśliwi' vs. 'Już nigdy nie będzie takiego lata'

Wakacje = książka, spacer po lesie, film, muzyka, Warszawa, książka, spacer po lesie, film, koncert, Warszawa, i tak w kółko.


Chciałam opisać jakie to wrażenie na mnie zrobiła tegoroczna edycja Męskiego Grania, że poznański skład to był jakiś sztos, że Brodka z zespołem Raz Dwa Trzy to lekarstwo na zmęczenie, a Maanam w wykonaniu Kaśki, puszczany podczas przepinki, odśpiewywany przez 6000 tysięczny tłum to wzruszenie maksymalne. Ale co ja tam będę przynudzać. Napiszę tylko, że dziękuję Dawidowi, bez którego bym tego nie przeżyła, i że tegoroczna trasa nie jest jeszcze nawet na półmetku, więc jeżeli macie czas i chęci, to idźcie - nie pożałujecie na pewno.


tacy przystojniacy
a w Ich wnętrzu bilet wstępu do raju na parę godzin
'Chwyć mnie za włosy, oprzyj o ścianę, kochaj aż całkiem myśleć przestanę"
Brodzińska taka roześmiana
ta radość
Dejw też wleciał na sekundkę
dobry sweter na ramionach Pana Możdżera

dwie Moniki tańcują
ej siema Poznaaaań, tu Maria
radość
pozycja 'Kid A' na stanowisku płyty mojego żywota jest bardzo zagrożona
mielibyście takie cuda w ogrodzie, to też cały dzień leżelibyście koło nich i czytali książki, serio
Zjeb drugiego planu
Katarzyna jest tak piękna na tej okładce
że wstawię ją dwa razy, a kto mi zabroni
okno na świat
pobudka Galas, jutro wood
"Nie wiem dlaczego podejmuję się opisania tego, co przeżyłam wczoraj, czternastego dnia lipca, w Kostrzynie nad Odrą na Woodstocku, ponieważ doskonale zdaję sobie sprawę, że żadne słowa nie odzwierciedlą tych wczorajszych łez, radości, szczęścia, skoków i krwi. Ale tak bardzo chciałabym by każdy choć raz zaznał takiego stanu jak ja wczoraj, gdy serce eksploduje z emocji, by każdy się dowiedział, że taki stan naprawdę jest możliwy do osiągnięcia." - tylko tyle pozostało z posta, którego, ogarnięta szałem pozytywnych iskierek szczęścia, wystukiwałam przez 3,5h na super nowoczesnym, dotykowym ekranie telefonu na kilkanaście godzin po woodstockowym koncercie. Zamiast 'opublikuj' kliknęłam 'zamknij'. Idiotka, kretynka i słów brak.
Teraz minęło już trochę czasu i chciałam sobie darować, ale cholera, nadal mnie trzyma. I wiem, że nie tylko mnie.
 "Naprawdę, wtedy łzy poleciały mi ciurkiem"
 "Mój siódmy Woodstock, wsysające błocko pod sceną na Heyu, no i ten nosowski głos usłyszany na żywo w końcu w jedynych właściwych okolicznościach."
"14 lipca 2016 roku grę o tron wygrała Nosowska"
"Kontuzjowana Kaśka dokuśtykała o kulach do specjalnego siedziska, spoczęła na nim niczym królowa i z całym Heyem dała świetny koncert, na który czekałem dekadę" 
"Nie wiem czy mi się to wszystko przyśniło, ale wczorajszego wieczoru przeżyłem chyba koncert życia"
To tylko jedna milionowa cytatów z moich Znajomych, którzy wykrzykiwali na facebookowych tablicach jak to było cudownie, jakie to było wow.
Każdorazowo zachwycam się tym co muzyka potrafi zrobić z człowiekiem, bo to naprawdę jest jakaś magia. Z utęsknieniem czekam zawsze na koncert, podczas którego będę czuła się wolna, bo ileż to razy miałam ochotę podskoczyć, histerycznie się rozbeczeć, tupnąć bardziej żwawiej nóżką do rytmu czy też zaśpiewać trochę głośniej, a nie tylko poruszać sobie ustami,  przetrzymując słowa w głowie. Nie robię tego, a bo ludzie się patrzą, bo się wstydzę, bo bez przesady, nie będę się przecież tak uzewnętrzniać, nie daj boże jest tu jakiś znajomy i zobaczy jak Galas szlocha w rękaw na koncercie. Artysta musi się bardzo natrudzić na tej scenie, by przecisnąć się przez ciasną szczelinę przy żyłach głównych mojego serca i zagrzać sobie w nim swoje miejsce, jednocześnie sprawiając, że bawię się tak, jakby miał to być mój ostatni raz. Po Pj Harvey nadszedł czas na Nich, chociaż im udało się to już po raz trzeci - Heye sprawili, że do dziś staram się siebie naprawić i wcisnąć każdą emocje we właściwe miejsce. A było to tak:
Koncert start. Kaśce brokat sypie się z oczu i piękno bije od Niej bardziej niż blask od Adamowych świateł. Kobieta kobiecie komplementy prawi raczej rzadko, ale serio, tego wieczoru nie dało się inaczej. Tutaj też nie mogłabym o tym nie wspomnieć. Dźwięki Texana po raz pierwszy mnie nie irytują, zaczynam skakać z kilkuset tysięcznym tłumem. Śpiewam jak nienormalna, wyciągam ręcę ku górze, wierząc, że grawitacja istnieje. Znajduję się w największym pogo pod samą sceną, ale nie przeszkadza mi to, jeden utwór mi wystarczył by opanować nie przyklejanie się do błota, bawię się dalej. Na 'Cudzoziemce' staram się nie rozbeczeć, wmawiam sobie, że ta kula w gardle zaraz zniknie. Na 'Ku Słońcu' kręcę największą częścią swego ciała jak zawodowa tancerka, serio. [Sic!] i znowu pogo. Na ukochanych '4 porach' zaczyna się coś ze mną psuć. Czuję, że jeszcze sekunda, a stracę kontrolę nad nogami, upadnę, zatonę w ekstra gęstym błotku, a setki par glanów mnie udepczą, tak bym dobrze wsiąknęła w ziemię i pozostała tam na wieki. Duszno jak cholera, powietrza brak. Szukam ucieczki i nagle się zaczyna - głowa w dół, damskie dłonie oblewają mnie wodą, na karku czuję coś chłodnego, a w tle pobrzmiewa "Hej, hej, hej". 'Halo, halo, dziewczynie jest słabo, przejście, przejście". Kilku medyków wyrasta mi przed twarzą. Jeden z nich łapie mnie w swe ramiona i wyprowadza niczym Superman, gdy pozostali tworzą ze swoich ciał tamę oddzielającą mnie od tłumu. I tak, podczas koncertu życia, ląduję w jakimś backstagowym domu medycznym przy lewym wejściu na scenę. Jestem kładziona na łóżku, a Kaśka zaczyna śpiewać 'Mimo wszystko'. Nie, nie ćpałam, nie, nie jestem w ciąży, nie, nie jestem pijana, już mi lepiej ( tu trochę żartowałam hehe)  chcę tam wrócić, mogę tam nawet umrzeć, ale błagam, nie mogę tu leżeć jak Oni grają! Niestety. 'Muka' staje się soundtrackiem pod badanie mojego ciała, a 'Mikimoto' pod pobieranie krwi. "Jakże nieznośna jest samotność" Jedna z głów pochylona nade mną wyzywa wszystkich bogów świata, bo ciśnienie mam nie takie, bo źle, źle, boże wszystko źle (to chyba był fan Rojka haha). Patrzę na nich błagalnym wzrokiem, ale są nieugięci. Zespół zaczyna grać 'Historie' a jedna z Medyczek stwierdza z uśmieszkiem, że lubi ten utwór.  Dalej jestem obmacywana, okradana z zawartości żył, a przez głowę przemyka mi myśl, że ale to by było idealne, bardzo zabawne, podsumowanie mojego życia, jakbym zmarła akurat na Ich koncercie. Karolina Galas, gówniara, zginęła tragicznie po zasłabnięciu w pogo podczas swojego milionowego podziwiania Artystki z nosem w nazwisku na scenie. Może z tej okazji zagraliby na moim pogrzebie i miałabym kolejny koncert, taki dla mnie, ale to byłby sztos:D ale dobra, koniec tego. Z pływania w głupocie wyrywa mnie uroczy Medyk z wąsem, mówiąc, że mogę się ubrać i wracać, tylko nie tam skąd przyszłam, bo limit ratowań Galasa już się wyczerpał, życia mi się wyczerpały i jak go nie posłucham to może być game over. Wybiegam, nóżka podryguje, ale już na spokojnie, gdyż czuję na sobie wzrok każdego medyka w pobliżu. "Nic naprawdę nic nie pomoże, jeśli Ty nie pomożesz dziś miłości..."  - a ja zaczynam wyć.  Nie płakać - wyć. Na telebimach widzę inne zaryczane twarzyczki wyłapane w tłumie przez kamerowe oko. Nie wiem jakich słów musiałabym tutaj użyć by opisać jakie to jest uczucie, gdy patrzysz w niebo, a w uszach rozbrzmiewa Ci śpiew kilkuset tysięcy osób. Przewijasz sobie w sekundę w głowie te setki spektakli muzycznych z Ich udziałem, wyłapujesz jakieś stopklatki z tych bardziej wyjątkowych. Jednakże podczas bisów zaczynam sobie uświadamiać co się działo przez ostatnie półtorej godziny to... Na takim z Nimi w roli głównej jeszcze nie byłaś i jakby ktoś Ci kazał, to padłabyś na kolana, prosto w to błoto, i dziękowała. Ostatnio wspominałam nieśmiało, że mam nadzieję, że czeka mnie jeszcze z tym Zespołem coś naprawdę niecodziennego, ale nie sądziłam, że nadejdzie to tak szybko. To było to.

spogląda zaniepokojonym wzorkiem na dmuchanego rekina
to nie jest płynna czekolada, to nie jest rozwodniona nutella, to błotko pod samą sceną, achhh
eh, eh, już, idę, idę... już prawie, już...bierz mi ino Wojtuś te kule...
Woodstock! usiadłam, brawa dla mnie! yeeeeeah!
na tej scenie ewidentne brakuje tabliczki Skórzewo, hahaha
wstać nie mogę, to sobie chociaż na siedząco potańczę, a co tam
tigerowe palto poszło w ruch
na razie Woodstock, wpadłam tylko na kilka godzin, ale i tak będę pielęgnować to wspomnienie do końca życia


wróciłam, a Warszawa szykuje się do snu
więc sobie sfotografuję nowego Domownika

faza
Pierożki pod barem Studio
ale nie mam nawet siły podnieść dupy z leżaka, sory

uwielbiam
droga usłana różami i petem
moja siostra w Wawie - jestem przewodnikiem, ale czad
byłyśmy w Ochu...


brawka, brawka, włosy Marysi Seweryn śmiesznie się bujają, haha
i nad Wisłę ją zabrałam...
i do Krowarzyw też, już pełen luksus
słodziak
uwodzi spojrzeniem, hahaha
myśli, że jak zrobi słodkie oczka to nie zwrócę uwagi, że odgryza mi guzik przy koszuli
pewnie, to że jesteś słodziakiem, upoważnia Cię do rozdarcia moich h&m'owych dresów
wysiadam z metra, a tu Przyjemności
mango kreweta wjechała na pełnej
wracam do domu i aż przysiadłam jak to zobaczyłam - takie potańcówki tylko na dzielni, Ewa aż sprawdziła pociągi, żeby przyjechać
były balony wiosną
są i balony podczas lata
odwiedziłam mój drugi warszawski dom
#plakatatak


to tak bardzo ja
typowe zachowania 22-latki
united colors of Oksana
serio mówiąc, to bardzo dobra wystawa, idźcie jak macie czas! dojechać tramwajem też możecie
wracając spotkałam Znajomych na przystanku hehe
ten bukiet poproszę
mknie ku lepszemu życiu
srajfonowe zdjęcia czasami mnie zachwycają
'weź tak stój jeszcze i udawaj, że nadal robisz to zdjęcie" hahahaha
la beaute

Teatr Ochoty nad Wisłą
zadowolona, bo ma frytki
'widzę, że Waszych ulubionych piwek już nie ma, a więc może polecę Wam coś innego' hahahaha

w 'Pardon, to tu' wypisali na ścianie wszystkich, których chciałabym usłyszeć na żywo hehe
bez awarii też jest wspaniała

Poznań się nie bawi w owijanie w bawełnę, Poznań wali prosto z mostu
piękna
ja tam byłam, ja tam skandowałam, chociaż czułam się z tym głupio, gdyż z Panem Zbyszkiem na 'Ty' nie jesteśmy
ładny krajobraz
<3
zostałam okradziona z naklejek na laptopie, więc kolekcjonuję nowe, jakby co to wiecie
dziena Cojesrgrane24 :D
'Bang' zawitał na poznański plac Wolności
zdjęcia można było robić aż przez 30 sekund utworu nr 1
lubię
Reni mina nr 3, Reni mina nr 8
po raz pierwszy odważyłam się podejść i zagadać - Reni to tak przemiła Osoba, że mogłabym obdarować pozytywną energią wszystkich uczestników koncertu, a i tak pozostało by jej jeszcze sporo na własność
nie mogłam się zdecydować znowu czy wstawić to czy prismową przeróbkę
więc wstawiam to i to, hehe
i to by było na tyle tym razem, machamy Wam na pożegnanie