poniedziałek, 15 stycznia 2018

2018

Nie wiem co napisać. Codziennie tu zaglądam, codziennie otwieram na nowo przeglądarkę, codziennie notuję jakieś pojedyncze zdania, a i tak nadal nie wiem. Bo chyba napisanie wprost, że od jakiegoś czasu odczuwam niewyobrażalne szczęście, byłoby bezczelne wobec świata. I na pewno minie, gdy to napiszę, więc dobra, nieważne. *właśniewychodzęnapapierosanabalkon*

*2stycznia* Dawno tak bardzo na coś nie czekałam, jak na zmianę tej cholernej siódemki w ósemkę. Nie robiłam podsumowań, nie wiem ile czego obejrzałam, przeczytałam, kupiłam, nic, a pośpieszne liczenie z kalendarzem w ręku dni, które spędziłam w Warszawie, zakończyło się ładną liczbą 261. No bo tak, przecież tu mieszkam, spełniłam jedno ze swoich największych marzeń, które w bałaganie i szarpaniu się samej ze sobą gdzieś zatraciłam. Wbrew wszystkiemu nie uważam, że miniony rok był dla mnie zły - był bardzo magiczny, był wyjątkowy, był jednym z ważniejszych, był pouczający, a główne role odgrywali przede wszystkim ludzie. Jedni odeszli, inni niespodziewanie ponownie się pojawili, zjawili się też zupełnie nowi, a jeszcze inni stali się o wiele bliżsi niż byli dotychczas. I jak tak sobie o tym wszystkim myślę, to autentycznie zaczynam robić takie miny i wytwarzać takie ilości kropli z oczu, jakby co najmniej ktoś mi powiedział, że jutro umrę, a moi obecni współtowarzysze codzienności (liczba mnoga, bo nie zapominajmy o Robercie - ja to się umiem ustawić w życiu) robią wtedy facepalm i wydają z siebie nieme krzyki o treści: 'ja pierdole, i po chuj Ona znowu ryczy owinięta tym kocem'. A ja się po prostu cieszę, na swój specyficzny sposób - bo to wszystko było, minęło, i chociaż jeszcze całkowicie po tym wszystkim  nie posprzątałam i nie ogarnęłam paru ważnych kwestii, to coraz częściej odczuwam spokój. 

W 2018 roku zamierzam być szczęśliwa - właśnie w tej chwili to postanowiłam - 15 stycznia, godzina 5:15.

będę
wystawa Inny Trans-Atlantyk w Muzeum nad Wisłą - nawet spoko, wybierzcie się
'Zatrzymane fale podobieństwa' by Mira Schendel - zwykłe wiszące żyłki, które robią w wyobraźni taki rozpierdol, że powracałam do tego 'eksponatu' z pięć razy chyba
faza
#całaja1
#całaja2
fotografia pt. "Kiedy obrażasz się na samą siebie"
znacie to super uczucie? spoko, ja też nie hahaha
Szpitalna 6
kulisy powstawania nowego zdjęcia w tle Małgorzaty D.
kulisy mojej noworocznej zadumy przy pawiu hahaha
kulisy romantycznego spaceru po Marszałkowskiej
cudo. magia. wzruszenie. subtelność. nie wiem co jeszcze. Przyszłyśmy na 19:00, po godzinie opuściłyśmy salę tak zachwycone, że poszłyśmy jeszcze raz, tego samego wieczoru,  na 21:00. Niemy monolog Cieleckiej powala - wyłapujesz z ruchu warg tylko poszczególne słowa, a i tak masz wrażenie, że doskonale wiesz o czym mówi... a na koniec, dla Pani z kasy zbyt smutne, wykonanie "Song to the Siren' - polecam bardzo mocno, bardzo bardzo
''Naprzód więc, na spotkanie tego, czego jeszcze nie ma." Hrabal - Miasteczko, w którym czas się zatrzymał *zakupywNowymTeatrzemdoprowadząmniedobankructwa*
mój muzyczny numer jeden z minionego roku
kino Muranów, na ekranie "Serce miłość', a na sali tylko moja osoba i Ewa Błaszczyk. Pani aktorka wyszła po 30 minutach, a ja dotrwałam do końca i potem przez resztę dnia zastanawiałam się jak bardzo dziwna i inna jestem, że mi się to podobało i jakoś tak poruszyło, chociaż była to jedna z dziwniejszych rzeczy jakie ostatnio widziałam
wiem, że to reklama nowego, notabene nawet spoko, sezonu "Czarnego Lustra", ale nie powinni jej dawać w metrze moim zdaniem, bo człowiek ma od razu ochotę się rzucić pod to metro zamiast do niego wsiąść
rysowałam, bo się nudziłam
limited edition ufomopsa
rysowałam dla uśmiechu siostry
rysowałam, bo nigdy nie przestanie mnie to bawić
rysowałam w lutym, bo nie mogłam zasnąć, a w listopadzie kayaxowy Sklep z muzyką stworzył z nim bluzy na fayrantową trasę Heya
o tak fajnie się to prezentowało - wzrusz totalny!
ostatnia Warszawa, czyli złote deszcze i moje mocne przekonanie, że nie będę płakać #głupiaja #płakałamjużnaodliczaniu hahaha
wielkość krakowskiej Tauron Areny mnie przerosła
świecenie latarkami z telefonów nie jest fajne - Dagmara w Poznaniu o tym pamiętała
następnego dnia, też w Poznaniu, Justyna spełniła swoje mikro marzenie, a ja się cieszyłam jak głupia
ja to przeżyłam, ja to widziałam na żywo, ja to słyszałam, ja darłam mordę i śpiewałam jak nienormalna
bo ja to po prostu wymodliłam kilka miesięcy temu na Torwarze pod plakatem, I'm sure
cztery dziewczyny dają okejki czterem shotom po 12zł
#mnieśmieszy
sprzedałam się - zaproponowano mi grube hajsy za wstawienie tego zdjęcia - czekam na przelew, Ewson. Chciałabym również dodać, wcale niewymuszoną, dedykacja dla Rychy, która bardzo się ucieszy :)))
Kraków poczuł melanż w Stolicy i tyle
zadowolona, bo dobre zdjęcie wyszło
Sarkis i jego 'Tęcza Anioła" w Zachęcie
przyszłość to przestrzeń w letnim deszczu
życie drży przez kryształowe łzy i całą tą nieodpowiedzialną ciszę
soeurs
<3
relax, take it easy
coraz bardziej.
pora karmienia na Marszałkowskiej
 życie pod górkę
którędy do szczęścia?
dobra, nieważne, już trafiłam
na co dzień w kuchni robię za jakiegoś czarnoksiężnika
i opiekuję się współlokatorem Robertem
ładnie go ubieramy...
i piekę mu ciasta bez piekarnika (*dobrano,todrugiewpiekarniku*)
potem wyjadamy je po kryjomu łyżeczką z lodówki, ale hola hola, wszystko jest rejestrowane, bo oni patrzą, 24h na dobę
18. listopada było takie ładne niebo i ogólnie bardzo miły był to dzień
karnawał w lumpeksach
prawie jak z analoga, a to tylko srajphone
znajdź różnice
bardzo nie wiedziałam jakie zdjęcie dać tym razem jako ostatnie i ogarnięta niemocą postanowiłam dokończyć autobiografię Swietlickiego i problem sam mi się rozwiązał: "Ostatnie zdjęcie. Wracam do roboty! Się pięknie kłaniam." Bo jak powiedział na zakończenie Tomasz Tyndyk ubrany w Priora Waltera w "Aniołach w Ameryce", które miałam ostatnio okazję ponownie podziwiać i się zachwycać : "Jesteście wspaniali, Wszyscy. Błogosławię Was. Niech życie trwa. Czeka nas ciężka praca"
Super kulturalny kącik pt. "Galas Poleca":

"Przedstawienie świąteczne w szpitalu św. Andrzeja" - chyba najlepszy spektakl w reżyserii Jandy, jaki dotychczas widziałam. Cezary Żak to mistrz - gdy wchodził, pozostali aktorzy stawali się niewidzialni. Nie musiał nic mówić, a już bawił. Dawno się tak nie uśmiałam.
*Zabicie świętego jelenia - za wywołanie skrajnych emocji i oglądanie ze ściskiem w brzuchu. Zresztą kto widział 'Kła' ten od razu ogarnie what i mean
*Trzy billboardy za Ebbing, Missouri - za historię, za bardzo dobrą grę Frances McDormand oraz postać oficera Dixona - bohatera odkrywanego przez Sama Rockwella. Zresztą, Złote globy, no halo, to wypada obejrzeć, skoro takie nagrody już na koncie
*The Florida Project - bo można się wzruszyć. Poza tym oglądając, zaczęła nawiedzać mnie myśl, że chciałabym się przyjaźni z tą 6 letnią bohaterką, tak bardzo bardzo.
* Lady Bird - film pozornie banalny i nie ma w nim nic odkrywczego, ale jednak nie wychodzi z głowy wraz z napisami końcowymi. Natknęłam się na komentarz, który głosił, że pokazuje on prawdę: o relacjach w rodzinie, o oczekiwaniach, które nas przerastają, o ograniczeniach, o naiwności prawie już dorosłej kobiety, a jednak jeszcze dziecka... podpisuję się pod tym obiema rękoma.   

a to coś na co czekam bardziej niż bardzo - fotoksiążka Tomasza Tyndyka ze zdjęciami z kulis spektakli Nowego Teatru i Teatru Rozmaitości. Premiera 29 stycznia w Instytucie Teatralnym